Artykuł ma za zadanie przedstawić reakcję Jana Pawła II na nadużycia seksualne w Kościele katolickim, na przykładzie byłego kardynała Theodore’a E. McCarricka. Głównym materiałem źródłowym jest Raport Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej na temat instytucjonalnego dochodzenia i procesu decyzyjnego Stolicy Apostolskiej dotyczącego byłego kardynała Theodore’a Edgara McCarricka (od 1930 do 2017). Lektura tegoż raportu jasno pokazuje, że nie sposób przypisać papieżowi żadnych zarzutów w tym aspekcie.
The article is intended to present John Paul II’s reaction to sexual abuse in the Catholic Church, using the example of former Cardinal Theodore McCarrick. The source material is primarily the Report on the Holy See’s Institutional Knowledge and Decision-Making Related to Former Cardinal Theodore Edgar McCarrick (1930 to 2017). Reading this report clearly shows that it is impossible to attribute any accusations to the Pope in this respect.
Słowa kluczowe: papież Jan Paweł II, nadużycia seksualne w Kościele katolickim, były kardynał Theodore McCarrick
Keywords: pope John Paul II, Catholic Church sexual abuse cases, former cardinal Theodore McCarrick
W ostatnim czasie pojawiają się oskarżania – ze strony wielu środowisk lewicowych – pod adresem św. Jana Pawła II o to, że nie reagował na nadużycia seksualne mające miejsce w Kościele katolickim. Zarzuty te nie zostały poparte żadnymi wiarygodnymi dowodami. To pomówienia niewytrzymujące konfrontacji z faktami. Z uwagi na fakt, że zarzuty te pojawiają się w dalszym ciągu, przy różnego rodzaju okazjach, warto przybliżyć postępowanie papieża Polaka wobec sytuacji wykorzystywania seksualnego, na przykładzie byłego kardynała Theodore’a Edgara McCarricka.
Rozważania te należy rozpocząć od analizy Raportu na temat instytucjonalnego dochodzenia i procesu decyzyjnego Stolicy Apostolskiej dotyczącego byłego kardynała Theodore’a Edgara McCarricka (od 1930 do 2017 roku)[1], opublikowanego 10 listopada 2020 r. (dalej: raport).W pierwszej kolejności trzeba wskazać, czym właściwie jest ten dokument. Opierając się na zdecydowanej większości dotychczasowych publikacji, można odnieść nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z jednej strony ze swoistym aktem oskarżenia pod adresem hierarchii kościelnej, w tym w szczególności św. Jana Pawła II, a z drugiej – z wyrokiem stwierdzającym winę byłego duchownego. Nic bardziej mylnego.
Liczący 461 stron raport przedstawia w sposób niezwykle szczegółowy i drobiazgowy cały życiorys byłego arcybiskupa Waszyngtonu, w tym również wiedzę i decyzje podejmowane przez Stolicę Apostolską wobec tegoż arcybiskupa. Można powiedzieć, że stanowi dossier czy też białą księgę posługi purpurata, którego nie tylko pozbawiono godności kardynalskiej, ale przede wszystkim wydalono ze stanu duchownego (został przeniesiony do stanu świeckiego) po przeprowadzonym procesie kanonicznym, co jest najsurowszą karą kościelną, jaka może zostać nałożona na kapłana. Zaprezentowany dokument nie jest jednak wyrokiem potwierdzającym winę i sprawstwo Theodore’a McCarricka. Postępowanie kanoniczne w tym przedmiocie zostało bowiem przeprowadzone przez Kongregację Nauki Wiary Stolicy Apostolskiej już wcześniej (zakończono je z dniem 13 lutego 2019 r.).
Z treści tegoż raportu dowiadujemy się, jak przebiegały kolejne postępowania awansowe Theodore’a McCarricka począwszy od prekonizowania na biskupa pomocniczego archidiecezji nowojorskiej (1977 r.) poprzez nominacje na biskupa diecezjalnego Metuchen (1981 r.) oraz arcybiskupa metropolitę Newark (1986 r.) aż do ogłoszenia go arcybiskupem metropolitą waszyngtońskim (2000 r.) i kardynałem (2001 r.). W tym miejscu należy z całą mocą podkreślić, że podczas pierwszych trzech nominacji (a przyjęcie przez Theodore’a McCarricka sakry biskupiej miało miejsce jeszcze za czasów pontyfikatu św. Pawła VI) do Stolicy Apostolskiej nie dotarły żadne wiadomości, które mogłyby postawić w złym świetle kandydata do biskupstwa. Wręcz przeciwnie, wszystkie opinie były bardzo pozytywne.
Cenne dla dalszych rozważań wydaje się ogólne przedstawienie procedury powołania nowego biskupa, która opisana została w przepisach Kodeksu prawa kanonicznego[2] (zob. kan. 377). Biskup diecezjalny, jeżeli uważa, że jego diecezja powinna otrzymać biskupa pomocniczego, przedstawia Stolicy Apostolskiej listę przynajmniej trzech prezbiterów odpowiednich według niego do sprawowania tego urzędu. Natomiast w celu powołania na urząd biskupa ordynariusza, biskupi prowincji kościelnej albo Konferencje Episkopatu, sporządzają przynajmniej co trzy lata, jak to określa Kodeks prawa kanonicznego, listę „zdatniejszych do biskupstwa”, i przesyłają ją do Stolicy Apostolskiej. Każdy biskup ma również prawo indywidualnie podać Stolicy Apostolskiej nazwiska prezbiterów, których uzna za godnych i odpowiednich do posługi biskupiej.
W sytuacji mianowania biskupa diecezjalnego zadaniem legata papieskiego (w przypadku Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Rzeczypospolitej Polskiej mamy do czynienia z nuncjuszem apostolskim) jest zbadanie i zakomunikowanie Stolicy Apostolskiej (łącznie z własnym wnioskiem), co w sprawie trzech kandydatów przedstawianych Stolicy Apostolskiej sugerują dany metropolita i biskupi sufragani, jak też przewodniczący Konferencji Episkopatu. Ponadto nuncjusz apostolski wysłuchuje zdania wielu innych osób, w tym zwłaszcza niektórych członków kolegium konsultorów i kapituły katedralnej, a także pojedynczo i z zachowaniem tajemnicy innych osób z duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego oraz świeckich odznaczających się mądrością (bywa, że jest to nawet kilkadziesiąt osób).
Dopiero po uzyskaniu wszystkich wymaganych prawem kanonicznym opinii nuncjusz apostolski przesyła wnioski Dykasterii ds. Biskupów Stolicy Apostolskiej. W Kurii Rzymskiej ma miejsce kolejna procedura, która kończy się wyłonieniem, spośród trzech opiniowanych, kandydata na urząd biskupa. Wówczas prefekt Dykasterii podczas audiencji papieskiej (zazwyczaj cotygodniowej) przedstawia Ojcu Świętemu dokumenty do podpisu.
Trzeba bardzo mocno zaznaczyć, że papież podejmuje corocznie kilkaset decyzji personalnych dotyczących nominacji biskupich i nie ma możliwości dokładnego śledzenia każdego postępowania w tym przedmiocie. W tym celu została powołana Dykasteria ds. Biskupów (a w przypadku kościołów obrządków wschodnich i terenów misyjnych odpowiednio Dykasteria ds. Kościołów Wschodnich i Dykasteria ds. Ewangelizacji), której zadaniem jest wyłonienie kandydata na biskupa.
Powyżej opisana procedura powtarzana jest przed każdą kolejną nominacją. Powołanie Theodore’a McCarricka na arcybiskupa metropolitę waszyngtońskiego było zatem czwartym tego typu procesem przeprowadzanym w stosunku do jego osoby. Dopiero w 1994 r. kard. John O’Connor, ówczesny arcybiskup nowojorski, skierował list do abp. Agostino Cacciavillana, nuncjusza apostolskiego w USA, w którym powiadomił o pewnych podejrzeniach wobec abp. Theodore’a McCarricka, a nuncjusz przekazał te wiadomości abp. Giovanniemu Battiście Re, który był wtedy substytutem ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Z całą mocą trzeba jednak zaznaczyć, że nie były to podejrzenia o czyny pedofilskie. Abp Agostino Cacciavillan przeprowadził również konsultacje z kard. Jamesem Hickey’em, ówczesnym arcybiskupem waszyngtońskim, który nie potwierdził podejrzeń wobec Theodore’a McCarricka. Nie było wtenczas żadnej osoby, która zgłosiłaby pod adresem Theodore’a McCarricka jakiekolwiek zarzuty, a jako że podejrzenia nie dotyczyły małoletnich, uznano że były to zwyczajne plotki.
Drugi list kard. John O’Connor skierował pod koniec 1999 r. (kiedy był już bardzo schorowany) na ręce nowego nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych – abp. Gabriela Montalvo Higuery. Wyraził w nim obawy przed ewentualną nominacją abp. Theodore’a McCarricka na metropolitę Nowego Jorku, Chicago albo Waszyngtonu z uwagi na zachowanie arcybiskupa względem młodych mężczyzn. Kardynał przyznał jednak, że nie posiada na ten temat informacji bezpośrednich. Nuncjusz przekazał ten list kard. Lucasowi Moreirze Nevesowi, prefektowi Kongregacji ds. Biskupów. Następnie list ten trafił w ręce Ojca Świętego Jana Pawła II, który polecił wyjaśnienie tej sprawy.
W połowie maja 2000 r., zaraz po śmierci kard. Johna O’Connor’a, abp Gabriel Montalvo Higuera zwrócił się z zapytaniem do czterech biskupów o opinię na temat abp. Theodore’a McCarricka. Byli to: biskup diecezji Rockville Centre – James T. McHugh, biskup diecezji Metuchen – Vincent D. Breen, biskup senior diecezji Metuchen – Edward T. Hughes oraz biskup diecezji Trenton – John M. Smith. Stanowiska biskupów nie potwierdziły oskarżeń pod adresem abp. Theodore’a McCarricka. Pozytywnie o arcybiskupie Newark wypowiadali się również przewodniczący Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych – bp Josepf Fiorenza, prefekt Domu Papieskiego – bp James Harvey, metropolita Detroit – kard. Adam Maida oraz bp George Murry z diecezji Saint Thomas. Abp Giovanni Battista Re przekazał dokumentację papieżowi. Pomimo pozytywnych opinii i braku dowodów świadczących na niekorzyść abp. Theodore’a McCarricka uznano jednak, że przy deficycie danych szczegółowych nie należy podejmować ryzyka i zdecydowano przenieść hierarchę do Waszyngtonu.
Przełomem okazał się dopiero list Theodore’a McCarricka skierowany w dniu 6 sierpnia 2000 r. na ręce bp. Stanisława Dziwisza, sekretarza Ojca Świętego Jana Pawła II. W liście tym arcybiskup stanowczo sprzeciwił się wysuwanym pod jego adresem oskarżeniom i zapewnił o swojej niewinności. Był to pierwszy głos Theodore’a McCarricka w swojej sprawie. Bp Stanisław Dziwisz poprosił bp. Jamesa Harvey’a o przetłumaczenie listu z języka angielskiego na język włoski. Po przetłumaczeniu list trafił na biurko papieża.
Z powyższego wynika dobitnie, że stawianie zarzutów pod adresem papieża Jana Pawła II w związku z publikacją raportu jest zupełnym nieporozumieniem i wynika z niezrozumienia materii w nim zaprezentowanej. Oczywistym jest, że nie można rozpatrywać decyzji św. Jana Pawła II w oparciu o wiedzę, jaką dysponujemy dzisiaj. Z ówczesnych wiadomości, jakie dotarły do papieża, nie wynikało, aby istniały przekonywujące powody, które uzasadniałyby zablokowanie nominacji Theodore’a McCarricka na arcybiskupa waszyngtońskiego. Przede wszystkim należy podkreślić, że za życia Jana Pawła II nigdy nie dotarły do Stolicy Apostolskiej żadne informacje o molestowaniu małoletnich przez Theodore’a McCarricka.
Papież czerpał wiedzę dotyczącą tej sprawy z dokumentów i relacji dostarczanych mu przez współpracowników, z tych zaś nie wynikało nic ponad to, że mamy do czynienia z jakimiś bliżej nieokreślonymi nagannymi zachowaniami arcybiskupa, które jednak nigdy nie zostały potwierdzone bezpośrednio przez którąkolwiek z osób pokrzywdzonych. Nie było w szczególności żadnych przesłanek, aby podejrzewać Theodore’a McCarricka o czyny pedofilskie. Wiedza ta dotarła za Spiżową Bramę dopiero w 2017 r., czyli 12 lat po śmierci Jana Pawła II.
Z powyższej analizy wynika, że nie sposób przypisać papieżowi jakiejkolwiek winy, nawet w kategoriach nieumyślności (lekkomyślności albo niedbalstwa). Są to oczywiście rozważania jedynie teoretyczne, albowiem papież nie może być sądzony przez nikogo, co wynika nie tylko z przepisów prawa kanonicznego, ale też z przepisów prawa międzynarodowego publicznego (immunitet dyplomatyczny).
Lektura raportu wskazuje, że Ojciec Święty Jan Paweł II został wprowadzony w błąd przez część hierarchów amerykańskich, którzy mieli bardziej szczegółową wiedzę na temat poczynań Theodore’a McCarricka aniżeli wynikało to z przedkładanych przez nich opinii. Trudno jednak na tej podstawie oskarżać papieża. Wręcz przeciwnie, pozwala to przyjąć, że – skoro Jana Pawła II oszukano – to nie można obciążać go jakąkolwiek winą w kwestii wyboru nowego metropolity waszyngtońskiego.
Za niedorzeczne trzeba również uznać argumenty przemawiające za tzw. dekanonizacją Jana Pawła II. Po pierwsze, procesy, zarówno beatyfikacyjny, jak i kanonizacyjny, Jana Pawła II potwierdziły heroiczność jego cnót, a co za tym idzie zostało wykazane, że nie zachodzą żadne przeszkody, aby nie uznać świętości papieża. Należy też wskazać, że wiedza, która została upubliczniona w raporcie, była doskonale znana trybunałom prowadzącym oba procesy, albowiem postępowanie prowadzone przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych polega m.in. na przeanalizowaniu całej spuścizny pisarskiej kandydata oraz wszystkich decyzji przez niego podejmowanych. Skoro nie uznano wtedy, że istnieją jakiekolwiek przeszkody natury formalnej, to nie mogą one zaistnieć teraz. Po drugie, na gruncie prawa kanonizacyjnego, a w szczególności przepisów Konstytucji apostolskiej Divinus perfectionis Magister[3], brak jest jakiejkolwiek podstawy prawnej, która pozwalałaby w ogóle przeprowadzić procedurę dekanonizacji.
Można zaobserwować również, że ze strony mediów lewicowo-liberalnych padają pod adresem papieża oskarżenia, że już samo podejrzenie o zachowania homoseksualne, których miał dopuszczać się Theodore McCarrick, winno stanowić podstawę do zablokowania jego nominacji na biskupstwo stolicy Stanów Zjednoczonych. Jest to zupełny paradoks, że środowisko, które nieustannie domaga się tolerancji i przywilejów dla osób homoseksualnych wysuwa teraz zarzuty w kierunku św. Jana Pawła II, że nie zaniechał powołania osoby, w stosunku do której padały tylko niepotwierdzone zarzuty, iż może dopuszczać się czynów homoseksualnych.
W dalszej kolejności należy wskazać, że dopiero 31 sierpnia 2005 r. papież Benedykt XVI zatwierdził Instrukcję dotyczącą kryteriów rozpoznania powołania w odniesieniu do osób o skłonnościach homoseksualnych w perspektywie ich przyjęcia do seminarium i dopuszczenia do święceń[4], w którym to dokumencie zabrania się przyjmowania do seminariów osób homoseksualnych, a także udzielania im święceń. Wcześniej orientacja seksualna nie stanowiła przeszkody do dokonania poszczególnych nominacji, a w przypadku Theodore’a McCarricka informacje o skłonnościach homoseksualnych nie były pewne. Należy jednak zaznaczyć również, że powyżej wskazana instrukcja była przygotowywana przez Kongregację ds. Wychowania Katolickiego jeszcze za czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Z kolei dopiero 29 czerwca 2008 Kongregacja opublikowała Zasady korzystania z dorobku psychologii w procesie przyjmowania kandydatów i ich formacji do kapłaństwa[5], gdzie wprost zostało wskazane, że homoseksualiści nie mogą być przyjmowani do seminarium.
Reasumując, należy zgodzić się ze śp. o. Maciejem Ziębą OP, że jeżeli ktoś stawia pod adresem św. Jana Pawła II zarzuty odnośnie „tuszowania pedofilii”, to znaczy, że albo nie czytał raportu, albo po prostu kłamie.
Tertium non datur.